Luka Modrić uważa, że nie ma napiętych relacji z Realem Madryt, mimo że był zmuszony zaakceptować zmniejszoną rolę w drużynie w początkowym etapie sezonu 2023–2024.
37-latek nie jest już podstawowym zawodnikiem Los Blancos, a Federico Valverde, Aurelien Tchouameni, Eduardo Camavinga i Jude Bellingham najwyraźniej są teraz nad nim w hierarchii środkowych pomocników.
Modrić wystąpił od pierwszych minut tylko w jednym z czterech ligowych meczów Realu Madryt w tym sezonie, a pozostałe trzy występy w drużynie Carlo Ancelottiego zaliczył wchodząc z ławki rezerwowych.
– Przed podpisaniem kontraktu i po podpisaniu, nie było żadnych sporów. Real wyraził chęć kontynuowania współpracy, a ja miałem to samo życzenie. Usiedliśmy i szybko się zgodziliśmy – powiedział Modrić na łamach Sportske Novosti.
– Tak jest z Realem Madryt od 12 lat i nie da się tego zmienić. Nasze relacje są niezwykłe. Przede wszystkim chodzi o to, że zarówno klub, trener, jak i ja przeprowadziliśmy jasne rozmowy.
– Moim jedynym warunkiem pozostania było, abym był traktowany jak zawodnik konkurencyjny, tak jak to robiłem do tej pory i aby nie pozostawać w składzie tylko ze względu na osiągnięcia z przeszłości. Chciałem, aby wszyscy gracze mieli tę samą pozycję wyjściową i mogli walczyć o swoje miejsce.
– Nikt nie jest szczęśliwy, gdy wypada z gry. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek siedziałem na ławce rezerwowych przez trzy mecze z rzędu i wydawało mi się to szczególnie dziwne. Trener tak jednak zdecydował ze swoich powodów.
– Rozmawiałem niedawno z Ancelottim i z jego inicjatywy. Mamy bardzo dobre relacje od jego pierwszej kadencji, a także podczas tej obecnej. Jestem całkowicie spokojny, mam świadomość, że muszę pracować sam, tak jak to robiłem do tej pory i że prędzej czy później wszystko się ułoży.
Źródło: Sportske Novosti